O mnie

Mua to ja, jedna z osób, które na przestrzeni szczególnego okresu ostatnich lat ocuciła się do przeżywania PRAWDY. Jedna z tych, które obudziły się ze schematów, zastanawiając się w momencie kryzysu: CO DALEJ i po co? Przeżywając największą miłość jako największy sukces odkryłam brak miłości do siebie, zarazem doświadczając największej samotności w sobie. Obudzona Mua - dzielę się z innymi by manifestować co wiem, szukam i się kocham, czytam i wzrastam, obcuje i odczuwam spokój.

piątek, 13 grudnia 2013

Kokardka nie Supeł, związek nie uzależnienie, prezent nie obowiązek.


Związek to nie uzależnienie!

Istnieje wiele pozycji na ten temat, ja w najgorszym momencie mojego stanu wpadłam na "Nałogową Miłosc" Eugenii Herzyk.
Poźniej był proces. Teraz widzę różnicę pomiędzy parami uzależnionymi i tymi zależnymi, stojącymi obok na własnych nogach w szczęściu.

Związek i uzależnianie się.

Z takiego traktowania sprawy biorą się wszystkie problemy mentalne dotyczące par. Wyobraźcie sobie, że doświadczacie życia w pojedynkę przez długi czas. Sprawia to kłopoty, jak wszystko, ale staje się to czymś normalnym, więcej obowiązków na jedną osobę itp. Nie jesteście uzależnieni od drugiej osoby, ekonomicznie ani mentalnie. Macię tzw. drugą nogę! Bo Wam wyrosła jak się rozłączyliście ze związku tak ścisłego, że potrzebna Wam była tylko jedna, bo drugą miał wasz partner. Z nową nogą możecie stać silni i nieuwarunkowani emocjonalnie. Wszystko przybiera inne znaczenie. Są konflikty, jak wszędzie, w pracy, na spacerze, w sklepie, z dziećmi, ale one Was nie konstytuują w tym kim jesteście, bo wiecie kim jesteście i czego chcecie, nie musicie już zależeć od traum emocjonalnych w relacjach z matką, czy ojcem, czy księdzem Rydzykiem. Wtedy każdy dar staje się dla obdarowującego i obdarowywanego czymś bardzo cennym, wzrasta doznanie szacunku i wdzięczności, a także siła podjęcia asertywnej decyzji o tym że jawnie odchodzę jeśli coś mi szkodzi.

Tak, nasza kultura temu nie sprzyjała, a ostatnio mam nawet wrażenie, że samotne matki z dzieckiem to najszczęśliwsze i najmniej samotne istoty na świecie. W tym systemie na pewno. Ale jeślibyśmy tylko zrzucili zasłone iluzji, przekonań i "muszę" i odczytali samych siebie, poznali swoje możliwości i swoje prawdziwe pragnienia, nie ma siłY NIE MA SIŁY ! że dobieranie się w pary polegałoby na uzależnianiu się od siebie!

Mądrzy psychologowie opisują skutki, próbują naprowadzać i ok, ale jedno jest pewne, zasad w z góry przegranym temacie, bedzie się trudniej trzymać- związek nie ma prawa być Uzależnieniem, jeśli ktoś tak myśli to niech sprawdzi słowo "uzależnienie" w słowniku!
Zależność- tak, na własne świadome postanowienie w zgodzie ze sobą.

Nowa przysięga małżeńska, którą gdy będę gotowa, z czystym sercem kiedyś wypowiem

“Przyrzekam, że będę w tym związku wzrastał i widział w nim odbicie mej własnej więzi z boskością. Przyrzekam zawsze postępować uczciwie i z szacunkiem".

Grunt to wiedzieć wobec czego w sobie postępuję z szacunkiem, czyli znać siebie..a w dojściu do tego samotność zdecydowanie pomaga!

a tu link do siebie:

http://tojamua.blogspot.com/2012/09/wewnetrzny-spokoj.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz