O mnie

Mua to ja, jedna z osób, które na przestrzeni szczególnego okresu ostatnich lat ocuciła się do przeżywania PRAWDY. Jedna z tych, które obudziły się ze schematów, zastanawiając się w momencie kryzysu: CO DALEJ i po co? Przeżywając największą miłość jako największy sukces odkryłam brak miłości do siebie, zarazem doświadczając największej samotności w sobie. Obudzona Mua - dzielę się z innymi by manifestować co wiem, szukam i się kocham, czytam i wzrastam, obcuje i odczuwam spokój.

niedziela, 23 października 2011

...

Już późno, czuję, że w końcu trzeba coś powiedzieć.
Dzisiaj oświecona zostałam myślą o tym jak bardzo chęć kontrolowania tego co się dostaje od innych powoduje tego niespełnienie, więc i niedosyt.

Gdy się boisz czegoś NAPRAWDĘ dowiedzieć, bo wymarzyłeś/aś sobie tego kogoś, czujesz całym/ą sobą, że to prawda, często zapominasz o tym, że wszyscy oddziaływujemy na siebie. Nacisk powoduje niechęć.
Gdyby tak spojrzeć prawdzie w oczy, tej tu i teraz, faktom, zachowaniom, tak prawdziwie teraz, nie przez pryzmat tego co czujesz, tylko jak to wygląda, nie trzecim okiem, które ma przeczuwać przyszłość, wówczas okazać by się mogło, że drogę do szczęścia właśnie pokonujesz - sam. A gdyby tak się tego nie bać? Czy to nie byłaby jedyna okazja na danie przestrzeni temu czego pragniemy bez prowokowania tego, nakłaniania, manipulacji i wiecznego oczekiwania?
Po tej myśli jak zwykle ostatnio obejrzałam odcinek Being Erica, nie ma zbiegów okoliczności, było dokładnie o tym.


Dobranoc MUA, śpij dobrze.
I Ty też 

http://www.free-tv-video-online.me/player/megavideo.php?id=5A3V5WU3

wtorek, 11 października 2011

Skąd ta pewność?

"Nie sądziłam, że kiedykolwiek stanę po drugiej stronie jego marzeń."
Tak dziś powiedziałam i mnie to zatrzymało.

Naprawdę czułam się jak kula u nogi, bez sensu.
Jedyny powód do rezygnacji z miłości to Brak Wzajemności.
Ważne są przyczyny? niee
Czy to serio dobry powód? niee
To jest dobry powód do odejścia, do niczego więcej.

poniedziałek, 3 października 2011

Choroba

Nie nie i nie!
Nie piszę gdy jest mi źle. Kiedyś to robiłam, w pamiętniku. Czy źle, czy dobrze, pisałam.
Może czas je przeczytać.

Jest jednak źle skłaniam się do podjęcia jednej z ważniejszych decyzji życia, ważniejszej niż rozwód i odejście z dzieckiem z naszego domu.
Decyzja ma polegać na przełamaniu nakazu, nałożonego na siebie, wewnętrznego nakazu, dotyczącego rzeczy w którą z kolei wiara jest tak ogromna, że jest w stanie przenosić głazy.
Moja wiara jest tylko połową całości.
Zostając z wiarą w objęciach robię sobie i połowie kuku. Sobie bo to nie miłe, połowie bo to zbyt miłe, aż pozbawia szacunku. Myślę i czuję przeszłością.

Przeszłością ...