Oniemiałam.
Jak percepcja może się przekierować pod wpływem zmiany w nas samych.
O czym jest ten film.... O tym jak młodość, nieskalaność, brak zgorzknienia jest złotem wobec obwiniania i zgorzknienia. O tym jak życie leży w pasji i przypominaniu sobie miłości do siebie poprzez jej doświadczanie. O tym jak każdy z nas ma takie zakamarki, nawet najbardziej zgorzkniały i pozamykany, o tym jak wszystko zaczyna się układać gdy walka już nie przynosi rezultatów bo spirala nakręciła się zbyt bardzo i WYSTRZELA w odpuszczeniu!
Bohaterem głównym stał się młodzieniec, a nie niewidomy były pułkownik.
A ja? Już nie myślę, że sztuka Hollywoodzka jest nieoświecona, już nie jestem zawiedziona światem i jego barwami. Będę doświadczać odkrywać ich coraz więcej.
Dziękuję!
"Kochanie moje" stało się znów doświadczalnie namacalne. Nieskażone zwątpieniem przez które trudno się przebić, a każdy przejaw walki i oddalenia stał się znakiem do tego bym w tym nie brała udziału nie wzmacniając tego i nie dokarmiając oporu. Jak ten chłopiec...PO PROSTU BYĆ!
On nie mógł wiedzieć, on tylko czuł. Miał przekonania.
Dziękuję!
Przepraszam!
Wybaczam!
Kocham!


