O mnie

Mua to ja, jedna z osób, które na przestrzeni szczególnego okresu ostatnich lat ocuciła się do przeżywania PRAWDY. Jedna z tych, które obudziły się ze schematów, zastanawiając się w momencie kryzysu: CO DALEJ i po co? Przeżywając największą miłość jako największy sukces odkryłam brak miłości do siebie, zarazem doświadczając największej samotności w sobie. Obudzona Mua - dzielę się z innymi by manifestować co wiem, szukam i się kocham, czytam i wzrastam, obcuje i odczuwam spokój.

piątek, 19 kwietnia 2013

Gdy ukochanemu człowiekowi patrzę w oczy i mówię "Kocham cię"

Gdy ukochanemu człowiekowi patrzę w oczy i mówię
"Kocham cię", wtedy otwieram przed nim swoje serce - i jednocześnie dotykam jego serca.

Czy jednak on rzeczywiście może polegać na mojej miłości?
Czy moja miłość jest wtedy dość mocna, żeby wytrwać do kresu i sprawdzić się do końca?
A może to zdanie wyraża zbyt wygórowane oczekiwania, zarówno wobec mnie, jak i wobec niego?

Moja miłość zyskuje siłę, gdy nie tylko ja jej pragnę i nie tylko ja ją dźwigam - i gdy odnosi się ona nie tylko do drugiego człowieka,

lecz także do czegoś większego,

co wyznacza jego i mój los i co bierze nas w służbę.

Dlatego muszę zdanie "Kocham cię" rozszerzyć tak, żebym uznawał i obejmował w nim także ten inny wymiar.

Wtedy mówię drugiemu nie tylko "Kocham cię",
lecz także
"Kocham cię - i kocham to, co mnie i ciebie prowadzi".


To, co mnie i ciebie prowadzi, przez pewien czas wiedzie nas tą samą drogą i na tej drodze ściśle ze sobą wiąże.
Jednak w pewnym momencie możemy sobie uświadomić,

że każde z nas jest prowadzone inną drogą i do innego przeznaczenia.
Wtedy to, co nami kieruje, musi nas - być może - nawet rozdzielić.

Co się dzieje z naszą miłością wówczas, gdy to zauważymy i uznamy? Czy wtedy nadchodzi jej kres?

Nie.
Właśnie to, co wydaje się nas dzielić, wiąże nas w głęboki sposób.
Stajemy się wówczas jednią zarówno z kochanym człowiekiem, jak też - wspólnie z nim - z czymś większym.

Taka miłość jest podstawą szacunku. Szanuję drugiego takim, jaki on jest, tylko wtedy, gdy szanuję także to, co go prowadzi.
I szanuję także siebie takiego, jaki jestem, wyłącznie w takim wypadku, gdy szanuję też to, co mną kieruje.


z książki "Odchodzimy spełnieni"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz